W waszym małżeństwie układało się
znakomicie. Urodziłaś zdrowego chłopca. Twój mąż pysznił się przed znajomymi z
pierworodnym na rękach, gdyż kilku jego kolegów z drużyny pierwsze dziecko
mieli dziewczynki. Nie wiedziałaś, że ta piękna bajka, tak szybko się skończy.
Adrianek rósł jak na drożdżach. Gen wzrostu
odziedziczył zdecydowanie po ojcu. Były również gorsze dni, gdy syn długotrwale
płakał i zupełnie nic nie pomagało w uspokojeniu. Były momenty, gdy czułaś się
zupełnie sama „uwiązana” przy dziecku, bo Grzesiek często miewał wyloty na
mecze, co jest normalne w lidze rosyjskiej. A ty zostawałaś z dzieckiem zdana
na siebie. Niejednokrotnie był problem z porozumieniem w sklepie, przychodni
czy mieście, ponieważ rosyjskiego nie znałaś, a angielski nie był znany
szerszej ludności.
Gdy Adrianowi minął rok, dowiedziałaś się o
drugiej ciąży. Grzesiek był zachwycony, a i tobie zaczął się udzielać jego
optymizm mimo, że wcześniej podchodziłaś do tego pesymistycznie. Mąż na każdym
kroku zapewniał cię o swojej miłości. Cieszyłaś się, że spełniasz jego marzenie
o kolejnym dziecku, a przecież ty także go kochasz, więc normalne w młodym
małżeństwie, że rodzą się owoce miłości.
I wszystko było pięknie do czwartego
miesiąca ciąży kiedy to, nagle zemdlałaś biorąc kąpiel. Natychmiast wezwano
karetkę, ciebie przewieźli do szpitala i po licznych badaniach lekarz nie miał
dobrych wiadomości - ciąża zagrożona. Musisz kolejne dnie spędzić w szpitalu
bez wyjść do toalety, gdyż każde gwałtowne poruszanie może spowodować
poronienie. Leżałaś na szpitalnym łóżku i płakałaś. Nie wiedziałaś co się
stanie z tobą, kto się zajmie twoim synem. Nie miałaś możliwości wrócić do
Polski, a w Rosji nie miałaś nikogo z rodziny. Grzegorz ze względu na sytuację
rodzinną dostał cztery dni urlopu i po wielu jego namowach zgodziłaś się na
szaleńczy, choć jedyny realny pomysł. Poleciał z Adikiem do Polski, do swoich
rodziców, by oni zaopiekowali się wnukiem. Teściowa od kilku lat miała
wszczepiony rozrusznik serce, dodatkowo nadciśnienie i inne choroby układu
krążenia i nie kwalifikowała się na lot samolotem, zaś teść nie byłby w stanie sam
zająć się półtora rocznym chłopcem.
Spędzałaś kolejne dni w szpitalu, Grzesiek
cię odwiedzał początkowo codziennie, siedział po kilka godzin, później coraz
rzadziej. Tłumaczył to tym, że ma mecze wyjazdowe, ciągłe treningi, leczy u
fizjoterapeutów stłuczone kolano, a ty naiwnie wierzyłaś.
Po dwóch miesiącach pobytu w szpitalu twój
stan znacznie się polepszył. Uzyskałaś zgodę lekarza na samodzielny powrót do
Polski samolotem. Zostawiłaś samego męża do końca sezonu w zimnej Rosji.
Wróciłaś do Rzeszowa, gdyż tam mieszkali twoi teściowie. Byłaś pod czujną ich
opieką wraz z synkiem, a maleńka istotka w tobie rozwijała się z dnia na dzień.
Grzesiek wrócił do Polski po nieudanym
sezonie w Rosji. W kadrze eksplodował formą strasząc przeciwników pod siatką.
Pod koniec lipca urodziłaś przez cesarskie cięcie dziewczynkę. Cała rodzina
oszalała na jej punkcie łącznie z twoim mężem, ale nie widziałaś, że to było
dwulicowe. Kolejny rok żyłaś w kłamstwie.
Pewnego dnia otrzymałaś list z rosyjską
pieczątką. Grzegorz był na kilku dniowym wyjeździe do Kataru na klubowe mistrzostwa
świata. Otworzyłaś kopertę, a to co zobaczyłaś w środku zbiło cię z nóg. Były
tam zdjęcia twojego ukochanego męża, który zapewniał o wielkiej miłości, z inną
w jednoznacznej sytuacji. Za tydzień kolejny list opisujący podwójne życie
twojego męża, gdy ty leżałaś w rosyjskim szpitalu walcząc, by jeszcze
nienarodzona córka mogła dotrwać do końca ciąży. Kolejne zdjęcia, tym razem
innej kobiety, inny rodzaj pisma. W pierwszej chwili nie wierzyłaś, później
zaczęłaś dogłębnie wszystko analizować. Nieraz zaniedbywał odwiedziny, ale
tłumaczył zmęczeniem, przedłużeniem
ćwiczeń, a ty wierzyłaś.
W końcu nie wytrzymałaś i pokazałaś mu
wszystkie listy i zdjęcia. Wymiana zdań przerodziła się w szaleńczą kłótnię.
Adriana nie było w domu, był u teściów, a Faustyna spała na górze. To wtedy
pierwszy raz cię dotkliwie pobił. Później kolejny raz i następny. Któregoś razu
zostawił cię pobitą do nieprzytomności na podłodze. Teściowej kazał iść do
ciebie pod byle pretekstem, a sam się usunął z mieszkania, gdyż był świetnym
reżyserem i scenarzystą w jednym. Szybko przetransportowali cię do szpitala.
Miałaś rozcięty łuk brwiowy, złamane dwa żebra, wybity obojczyk, złamaną lewą
rękę w nadgarstku i liczne otarcia czy stłuczenia. Grzegorz świetnie upozorował
włamanie, i ci złodzieje mieli cię niby pobić. Prawie wszyscy mu uwierzyli.
- Pani Izabelo. - zaczął lekarz opiekujący
się tobą. - Rozumiem, że jest to dla pani ciężka rozmowa, ale musze być pewny.
Czy to mąż doprowadził panią do takiego stanu? - zdębiałaś. Patrzyłaś na medyka
smutnymi oczami, a łzy toczyły się strumieniami. Odwróciłaś głowę w druga
stronę, by nie powiedzieć prawdy. Sprytny mąż zakazał ci pisnąć słowa. A ty nie
miałaś nikogo. Mama od dwóch lat nie żyła, Jagoda nie miała zamiaru wracać, ba
ona nawet na pogrzeb własnej matki nie przyleciała. Teściowie nie uwierzą, a
Grzesiek obiecał odebrać dzieci, co w jego pozycji społecznej byłoby nietrudne.
Nawet nie przeszkadzałoby to, że jest sportowcem, że go nie ma często w domu,
ale ma rodziców, którzy zajmą się wnukami.
- Nie. - odpowiedziałaś patrząc zamglonym
wzrokiem na lekarza.
- Pani Kosok, pani obrażenia, liczne siniaki,
które jeszcze nie zdążyły się zagoić wskazują, że jest pani okaleczana.
- Błagam niech pan nie mówi do mnie po
nazwisku! - krzyczałaś zatykając uszy i dostając ataku drgawek. Zaraz pojawiła
się pielęgniarka wstrzykując ci jakiś przeźroczysty płyn do żyły.
Do zobaczenia za tydzień.
Szukając szczęścia - nowy
kto by pomyślał, że Grzesiek tak szybko pokaże swoje drugie oblicze. Brzydzę się tego typu mężczyznami, o ile tak można ich nazwac, bo prawdziwy mężczyzna nigdy nie uderzyłby kobiety. Czekam az pan Kosok dostanie nauczkę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBoże. Jakie to przerażające. Aż boję się o tym pomyśleć. To jest przerażające, że można w takowy sposób traktować kobietę! Na dodatek swoją własną żonę i matkę swoich dzieci. Iza nie sprzeciwia się Grzegorzowi. Nie potrafi mu się postawić, bo nie ma nikogo bliskiego do kogo mogłaby z tym pójść. Współczuję jej. Czekam z niecierpliwością na następny. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;3
jakie smutne i niestety jakie prawdziwe, niech wreszcie ktoś jej pomoże
OdpowiedzUsuńTak wiele się już wyjaśniło, a ja nadal nie potrafię poukładać sobie tego w głowie, dlaczego w Grześku narodziła się myśl, by uderzyć Izę. Ja rozumiem, pokłócili się, ale to w żaden sposób Go nie usprawiedliwia.
OdpowiedzUsuńKurcze kiedyś pisałam z tobą o tym, jak ta historia może się skończyć i dałaś mi wskazówki... Tylko, że ja nadal nie potrafię poukładać sobie tego w głowie.
Nie no chyba wolę nie filozofować, a poczekać na koniec...
Pozdrawiam :*
Kiedy to bydle dostanie nauczke facet ktury uderzy kobiete to nie facet a gnuj chuj i zasrany debil
OdpowiedzUsuńIza odkryła podwujne życie Grześka i od tej pory się zaczą koszmar. Gdyby nie te listy mogliby być dalej idealną rodziną, ale Iza by nie znała prawdy i była okłamywana. Nie wiem co jest gorsze. Totalnie nie rozumiem i nie zrozumiem facetów którzy podczas gdy ich żona jest w ciąży szukają zaspokojenia, uciech gdzie indziej.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się to. On nie powinien jej bić,bo sam tutaj. Zawinił. Mógł trzymać chuja na smyczy jak to się mówi. Jak on w ogóle mógł pomyśleć żeby ją zdradzić, gdy ona leżała w szpitalu?!
OdpowiedzUsuńPodsumowując, pobił ją za to, że się dowiedziała o jego zdradach. Ja na jej miejscu to bym jeszcze jemu przywaliła. No IDIOTA. Po co się z nią żenił? Żeby mieć worek treningowy?!
OdpowiedzUsuńI jeszcze zdradzał ją kiedy jego żona była w szpitalu, walczyła o życie ich dziecka! No chyba szlag mnie zaraz trafi!
Buziaki, malina :*
W tym momencie, to mam ochotę go zabić i żadne realne wytłumaczenie nie powstrzymałoby mnie w tym momencie. Do tego ta cholerna Jagoda, która uciekła za ocean i wszystko, jak i wszystkich ma w dupie!
OdpowiedzUsuńGdzie jest sprawiedliwość na tym świecie? Zdecydowanie go nie ma!
Przepraszam, że nie jestem w stanie napisać nic sensownego, ale...
Buziaki, Happ :*
Wyrwać mu jaja!
OdpowiedzUsuńWyszło szydło z worka... Kosok to kawał gnoja. Jak można kłamać żonie w żywe oczy? Ba!, w ogóle jak można zostawić żonę z zagrożoną ciążą na pastwę losu?- bo inaczej tego nazwać się niestety nie da... Gdybym była na jego miejscu, zrobiłabym wszystko, by tylko być na każde zawołanie i każde skinienie palca żony. Ale może tak myślę, bo jestem kobietą. faceci myślą inaczej, o ile w ogóle myślą, a jeśli już myślą, to zapewne nie tą częścią ciała, którą powinni...
OdpowiedzUsuńA to, że Iza wytrzymuje to wszystko; te ciągłe kłótnie, krzyki, boleści, zadawanie ciosów i seks podchodzący pod gwałt - świadczy tylko i wyłącznie o jej szlachetności. Bo, jakby nie patrzeć, robi to dla dobra swoich dzieci.