Od kilku miesięcy pracujesz w jednym z
najlepszych hoteli w centrum Krakowa. Mimo młodego wieku jesteś główną
księgową, gdyż poprzedniczka odeszła na zasłużoną emeryturę. Zostałaś potocznie
mówiąc „rzucona na głęboką wodę”, jednak doskonale sobie radzisz. Lubisz tę
pracę. Wynajmujesz małe mieszkanie nieopodal hotelu po atrakcyjnie niskiej
cenie czynszu. Jagoda raz pojawiła się w Polsce od swojego wyjazdu, ale tylko
dlatego, że w Łodzi odbywała się premiera filmu w którym gra drugoplanową rolę.
Po rozstaniu z narzeczonym nie szukałaś na siłę miłości, a może nie chciałaś
jej przyjąć zatracając się zupełnie w pracy.
Z Grzegorzem pogodziłaś się i patrząc z
perspektywy czasu być może zachowałaś się wtedy w parku, jak niezrównoważona
psychicznie? Mogłaś go wysłuchać, a nie teraz pluć w brodę, że straciłaś
miłość, a później już nie mogłaś znaleźć spełnienia w tej dziedzinie życia.
Wasz kontakt nie był już tak perfekcyjny, jak kilka lat temu. Teraz głównie
wymienialiście się wiadomościami na popularnym portalu społecznościowym, a z
okazji świąt czy urodzin krótka rozmowa telefoniczna. Wiedziałaś, że na święta
miał być w domu rodzinnym, dlatego mamę poprosiłaś, żeby przyjechała do ciebie
do Krakowa na wigilię skoro i tak miałyście ją spędzić we dwie, a pasterki w kościele
Mariackim nie zastąpi żadna inna świątynia.
Kolejne dni mijały na pracy, odpoczynku,
odwiedzinach mamy, czasem wyjście do klubu z koleżankami i tak w kółko. Drugi
tydzień lipca był szczególnie upalny, temperatury w cieniu przekraczały 35 ‘C,
a w hotelu zepsuła się klimatyzacja. Zziajana wyszłaś ze swojego biura do
recepcji prosząc Elizę o butelkę zimnej wody mineralnej, którą miała obok
siebie. I wtedy twoim oczom ukazał się On. Taki jak zawsze, kruczo czarne
włosy, lekki zarost, wysoki, w krótkich spodenkach, czerwonej koszulce,
japonkach, z plecakiem na ramieniu stał w kółku z innymi chłopakami podobnego
wzrostu.
- Iza. Ziemia do Izy! Słyszysz mnie? -
szturchnęła cię Eliza. Patrzyłaś jak zahipnotyzowana na niego nie zwracając
uwagi, że idzie w twoją stronę. Stanął przede tobą, uśmiechnął i nieśmiało
spytał co tutaj robisz. Umówiliście się, że po popołudniowym treningu spotkacie
się na ławce nad Wisłą. I tak się zaczęła przygoda drugi raz.
Regularne rozmowy, długie telefony,
spotkania o ile czas pozwalał. Albo ty brałaś wolne i jeździłaś za nim, albo on
spędzał dnie u ciebie w małym krakowskim mieszkanku.
Po dwóch latach przyjęłaś jego oświadczyny,
gdyż okazało się, że jesteś w ciąży. Jednak te zaręczyny nie były przymusowe,
kochałaś go, a on ciebie. A ta mała istotka w tobie dopełniała tą miłość. Wasi
rodzice cieszyli się takim obrotem spraw, bo od małego widzieli was razem.
Zaraz po ślubie wyjechałaś z Grzegorzem do
Belgi, gdzie twój mąż grał w tamtejszym klubie Knack Randstad Roeselare z
którym zdobył w poprzednim sezonie brązowy medal Ligi Mistrzów oraz mistrzostwo
kraju. Rozwijał się na swojej pozycji na boisku, był pewniakiem w
reprezentacji. Miałaś go na wyłączność, kochałaś go najbardziej na świecie i tę
istotkę, którą nosiłaś pod sercem.
Witam.
Ciekawa jestem Waszej reakcji po tym rozdziale. Jakie
przemyślenia? Wnioski? Propozycje?
Już kończymy, ale nie powiem za ile.
W tygodniu zawaliłam
czytanie, ale nadrobię.
Pozdrawiam.
Ten Grzesiek jest taki kochany, taki idealny.
OdpowiedzUsuńTamten jest potworem
To najbardziej przeraża.
Kto by pomyślał, że ten idealny siatkarz z przeszłości i aktualny bohater tego opowiadania to ta sama osoba. Nie mam pojęcia co się zmieniło w myśleniu Kosoka, ale powinien ogarnąc swoje 4 litery nim dojdzie do tragedii, bo jak Boga kocham on ją w końcu zabije. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa się przyznam, że wczoraj oglądałam CSI Miami i tam była dziewczyna z rozdwojeniem jaźni i teraz jak tak sobie myślę, to chyba Grześ mi na taką osobą pasuje.
OdpowiedzUsuńOn jest dwoma osobami, całkowicie różnymi od siebie na raz. Znaczy się nie na raz, ale w jednym ciele. Raz ten lepszy Grzesiek wypiera tego gorszego, a potem ten gorszy lepszego...
Już każdy zapewne wielokrotnie to pisał, ale powtórzę się. Jest mi tak zwyczajnie cholernie smutno i źle, jak czytam tu kolejne wpisy. Niby Oni są tak pozornie szczęśliwi, a tak na prawdę ich rodzina cierpi. Grzesiek w gruncie rzeczy też cierpi. On się nie zmieni moim zdaniem... Niestety.
Pozdrawiam :*
Ten Grzesiek to kochany miły i cudowny partner.
OdpowiedzUsuńTamten to tyran i potwór. Nie wiem co o tym myśleć :(
świetny :)
OdpowiedzUsuńJejku. Ten Grzesiek jest taki miły, kochany, opiekuńczy. Nie to co teraz. Ciekawi mnie co wpłynęło na Kosę, że zrobił się taki... agresywny, że stał się damskim bokserem. Zobaczymy co będzie dalej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;D
Tutaj to wydaje się być takim małym, nieśmiałym chłopaczkiem, a nie skurwielem bez serca.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie jak Grzesiek z przedstawianej osoby w przeszłości zmienił się w takiego chama pozbawionego znieczulicy. Właściwie ona ma ją raz na jakiś czas, ale przez większość czasu traktuje swoją żonę jak służącą, niańkę, kucharkę i tą która go zaspokoi czasem w brutalny sposób. Kiedy ten horror się dla Izy skończy. Byle tylko go nie zabiła, albo on jej...
OdpowiedzUsuńZastanawia nie tylko jedno jak można się tak zmienić?? Z kochającego męża zamienić się w takiego potwora???? To jest po prostu dla mnie nie zrozumiałe. Czekam na nn :**
OdpowiedzUsuńChwilę się zastanawiałam nad Grześkiem, nad tym, co nim tak naprawdę kieruję, dlaczego jest taki, a nie inny... Powiem, że nie wiem xd Nie byłby ze mnie dobry psycholog, to na pewno! :P
OdpowiedzUsuńJak pokazujesz sceny z przeszłości to wręcz im kibicuje, mając jednak za plecami świadomość, że kiedyś to małżeństwo jednak nie będzie idealne...
Na szczęście dzieci nie widzą brutalnych scen i nie są w nie cieleśnie zamieszane, co jedynie mnie uspokaja. Mam nadzieję, że Iza sięgnie po wewnętrzną siłę i cudem ucieknie od tego pieprzonego kata!
Buziaczki, Happ :*
Jak on mógł się tak zmienić?! I to na tyle gorsze?! Najpierw był chodzącym ideałem, cudownym facetem i wgl. A potem zmienił się w potwora. Jak można byc takim potworem?! Jak można bić kobietę?! No szlag mnie po prostu trafia!!!!
OdpowiedzUsuńBuziaki, malina :*
O, proszę. Czy właśnie taki Kosok nie jest słodki, kochany, czuły i taki, że chciałoby się go mieć przy sobie? Czy nie może być taki zawsze? Dlaczego zmienił się w takiego sukinsyna? Dlaczego przybiera maskę takiego prawdziwego chuja, który rujnuje wszystko to, co było takie idealne?
OdpowiedzUsuńTak wiele pytań roi się w mej głowie...