niedziela, 22 grudnia 2013

IV.



- Izka, możemy się spotkać? - zdenerwowany głos Jacka wpada do twojego ucha przez głośnik komórki.
- Jacuś, jutro mamy ślub. Jest siedemnasta,  a tyle pracy przede mną. Mów szybko co się stało? - i tobie udziela się zdenerwowanie. Jacek Kaczmarek, to twój narzeczony z którym miałaś wiec długie, spokojne życie jak w bajce. Ty miałaś kochać jego, on ciebie i wasze dzieci. Nie przebierasz się, wciągasz tylko sweter na ramiona, bo mimo majowego powietrza czuć zimny powiew. Spotykacie się w parku. W oddali dostrzegasz jego postać, ciemny blondyn wije się tam i z powrotem. Przyspieszasz kroku byle się znaleźć jak najbliżej twojego przyszłego męża. Zdenerwowana podchodzisz, chcesz go pocałować jak zwykle na powitanie, ten jednak odwraca głowę. Zaczynasz coraz szybciej oddychać, chwytasz go za ramiona, a on nic nie mówi tylko stoi świdrując cię wzrokiem. Cisza między wami doprowadza cię do szału. W końcu doczekujesz się usłyszeć jego głosu, słów, których nie chciałabyś słyszeć:
- Ślubu nie będzie. Przepraszam. - ostatni raz całuje cię mocno i odchodzi.
- Jak to nie będzie? - szepczesz cicho niedowierzając, stoisz jak zahipnotyzowana wodząc wzrokiem za jego posturą, która się coraz bardziej oddala. To co się działo później nie chcesz pamiętać. Tego co przeszłaś nie życzyłabyś najgorszemu wrogowi. Czułaś się jak w jakiejś kiepskiej komedii. Narzeczony zostawia cię dosłownie na kilka godzin przed ślubem. Właściwie do dzisiaj nie wiesz dlaczego to zrobił? Z tego co wiesz wyjechał do Anglii i ma tam rodzinę. Jego ojciec, a twój niedoszły teść od kiedy dowiedział się o waszym ślubie traktował cię niczym jak córkę, pokusiłabyś się na stwierdzenie, że czasem od swojego ojca nie uzyskałaś tyle miłości co od niego. Pan Bolesław popadł w depresję po wyczynie syna, niedługo później okazało się, że zmaga się z nowotworem kości, kilka miesięcy później nie żył. Kolejna bliska osoba zostawiła cię na tym świecie.

*

Dzisiaj odbywa się bal charytatywny w którym biorą udział również siatkarze i ich partnerki. Pojawią się również inne ważne osobistości ze świata muzyki i sportu. Dzieci zostają z rodzicami Grześka. Faustynka jak nigdy dotąd nie chce rozstać się z tobą, płacze, tuli i za żadne próby przekupstwa nie chce zostać z bratem u dziadków. Widzisz jak twój mąż chodzi nabuzowany, ale wiesz, że wśród innych żadnej krzywdy ci nie zrobi. Na dzieci nigdy ręki nie podniósł, tylko ty jesteś jego ofiarą. W końcu udaje ci się uspokoić córkę. Obiecujesz jej, że kolejnego dnia będziecie bawić się we wróżki.

Idziecie po czerwonym dywanie, blaski fleszy was oślepiają. Grzegorz prowadzi cię za rękę, uśmiecha do fotoreporterów. Stajecie na tle billboardu reklamowego. Ubrana jesteś w klasyczną małą czarną, Kosok w szykownie skrojonym garniturze w tylu angielskim, biała koszula i krawat dopasowany kolorystycznie do twojej sukienki. Twój mąż obejmuje cię w tali, drugą rękę wkłada do kieszeni i łobuzersko uśmiecha. Tak wyglądał twój Grzesiek w okresie narzeczeństwa i wczesnego małżeństwa. Tego wieczoru zmienił się w zupełnie kogoś innego, kogoś kogo już ledwo pamiętasz.
- Witaj Izuś. - przytula cię żona libero, a chłopaki wymieniają uścisk dłoni. - Pięknie wyglądasz. - dobrze, że nie wie co kryje się pod sukienką i rajstopami. Widząc liczne podskórne skrzepy krwi już nie powiedziałaby tych słów. Niejednokrotnie chciałaś z sobą skończyć, chociaż uważałaś, że samobójstwo jest dla słabych, że nigdy nie ma tak beznadziejnej sytuacji z której nie byłoby wyjścia, a teraz sama jesteś w labiryncie. Tabletki długo nosiłaś w torebce i co dzień flakonik trzymałaś w ręce, by z powrotem je schować. Pewnego dnia wrzuciłaś je wszystkie do umywalki zalewając silnym ciśnieniem wody. Nie zostawisz dzieci, nie pozwolisz, żeby ktoś inny je wychował, zbyt bardzo je kochasz.
 Całą noc nie spuszcza z ciebie wzroku, ciągle obejmuje, szepcze coś do ucha, prawi komplementy, skrada pocałunki. Wykorzystujesz każdy moment bliskości z nim, bo wiesz, że prędko takie chwile nie wrócą. Chcesz żeby się zmienił, żeby wrócił dawny człowiek, którego poznałaś, jednak coraz mniej w to wierzysz. Wśród blasku jupiterów jest kochającym mężem, więc nie ma żadnych podstaw, by zarzucić mu łatkę damskiego boksera. Nikt ci nie uwierzy jeśli wyjawisz prawdę, a wiesz, że puszczając parę z ust bezpowrotnie zabierze ci dzieci. Tego byś nie zniosła. To je kochasz najbardziej na tym świecie, są wszystkim co masz, bo prócz nich nic nie masz.
                                                                               

Witam :)
Przepraszam, że Grzesiek jest taki, ale szczerze nie specjalnie ubolewam, bo to fikcja.
Nie zobaczymy się tutaj już w tym roku, więc chcę Wam życzyć
WESOŁYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA ORAZ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2014!
Ściskam :*

poniedziałek, 9 grudnia 2013

III.



Podczas studii nie obciążałaś kosztami rodzicielki, ponieważ otrzymywałaś stypendium przyznane kilku najlepszym uczniom. Gdy chodziłaś do szkół o niższym szczeblu lubiłaś siedzieć z nosem w książkach. Z biegiem czasu nabierałaś pewności siebie, już nie spędzałaś tyle czasu z notatkami, jednak z łatwością przyswajałaś wiedzę. Lubiłaś zabawić się ze znajomymi. Wiedziałaś dobrze, które kluby w Krakowie są najlepsze by się móc zabawić. Z alkoholem nie przesadzałaś, lubiłaś wypić podczas imprezy z dwa kolorowe soki. Narkotyki omijałaś szerokim łukiem, chociaż wiedziałaś, że twoi znajomi używali.
Z Grzegorzem utrzymywałaś doskonały kontakt przez pierwszy rok pobytu w Krakowie. On, zdolny siatkarz podbijał parkiety już nawet nie polskich, a tureckich aren. Kibicowałaś mu ze wszystkich sił, cieszyłaś się, że spełnia się w tym co lubi robić. Gdy grał w kadrze juniorów starałaś się być chociaż na kilku meczach w Polsce, za granicę nie było cię stać. Owszem dorabiałaś gdzie mogłaś, ale tych pieniędzy nie było wystarczająco, by zamówić lot w obie strony i w dodatku bilet na spotkanie. Kibicowałaś sprzed ekranu telewizora wraz z mamą. Twoja rodzicielka cieszyła się, że masz z nim kontakt. Zaczynała traktować go jak kogoś więcej niż przyjaciela dla ciebie, broniłaś się, by tego nie robiła. Wiedziałaś, że popularny w tamtym czasie Grzegorz Kosok to nie twoja liga. Właściwie to zaskoczona byłaś, że utrzymuje z tobą kontakt.

*

Wracasz z przedszkola, gdzie byłaś odebrać Adrianka. Fausti dzisiaj została z tobą w domu. Wstępujesz z dziećmi do hipermarketu zrobić małe zakupy, bo lodówka zaczyna świecić pustkami. Maluchy jak zwykle wrzucają do koszyka jajko niespodziankę, ty chleb, ser żółty, szynkę, ogórka, mleko i masło. Gdy wracacie zatrzymuje się czerwony samochód. Dzieci radośnie piszczą widząc ojca, a ty drętwiejesz. Jego widok doprowadza cię do szału. Siadasz w fotelu, zapinasz pas, gdy niespodziewanie język twojego męża znajduje się w twoich ustach. Uśmiecha się szarmancko oddalając od zaskoczonej ciebie, a Adrian komentuje głośnym „fuj”.
- Synu, jak będziesz taki jak tatuś, też będziesz całował żonę. - jeśli ma być taki jak ty, lepiej żeby nie miał żony. Ale ty nie wychowasz tak swojego dziecka, nie pozwolisz żeby odziedziczyło po ojcu te złe cechy. Chociaż nie wiesz sama czy on ma jakieś dobre? Kiedyś miał, teraz tylko kamuflaż.
- Adik, Fausti chcecie do babci jechać? - zaczynasz się trząś, bo wiesz co będzie się działo w domu jak dzieci będą poza nim.
- Może lepiej nie, obiecałam dzieciom, że pójdziemy do kina.
- Pójdą z babcią i dziadkiem. - syczy w twoją stronę. Nie odpowiadasz nic, bo wiesz, że tylko pogorszysz sytuację. Dzieci siedzące za wami cieszą się, że odwiedzą dziadków. Jedziecie do jego rodziców, zostawiasz swoje smyki pod opieka Kosoków seniorów. Teściowa zauważa, że jesteś jakaś nieobecna. Zbywasz ja, bo przecież nie powiesz jej prawy. Nie uwierzy do czego jej syn jest zdolny. Nikt ci nie uwierzy, a ty znosisz piekło na ziemi.

Grzesiek wypija kolejną szklankę whisky. Jutro nie ma porannego treningu, więc może sobie pozwolić. Chociaż on pozwala sobie zdecydowanie za często bez znaczenia czy ma trening czy nie. Ty w tym czasie musisz pławić się w kusym stroju przed nim w rytm muzyki. Nienawidzisz tego. Czujesz się jak dziwka własnego męża. Nie czujesz najmniejszej przyjemności podczas intymnych zbliżeń. Nie chcesz z nim się kochać, nie chcesz dotykać, całować, ale musisz. Wolisz to, niż kolejne odciski pięści na swojej delikatnej skórze. Podczas seksu twoje pośladki nabierają różowego koloru od jego klapsów. On tym się podnieca, ty brzydzisz w dodatku czujesz jak skóra goreje. Nie spodziewałaś się, że osobę, którą tak kochałaś w przeciągu kilku miesięcy tak znienawidzisz. Całą noc nie daje ci chwili wytchnienia, kończy dopiero, gdy już sam jest zmęczony kilkugodzinnym stosunkiem. Jednak ty w jego mniemaniu jako jego żona nadal masz sprawiać mu przyjemność. Z twoimi uczuciami się nie liczy, w końcu on jest potężnym siatkarzem, a ty tylko jego żoną. Gdy zasypia idziesz pod prysznic zmyć z siebie jego odciski, dać ukojenie swojemu ciału.
- Iza, wpuść mnie. - wali pięściami do drzwi. Owijasz się ręcznikiem wychodząc. Chwyta cię za rękę wprowadzając do środka. Przypiera do ściany, zrzuca ręcznik, rękę wkłada do twojej kobiecości i zaczyna całować. Chcesz mu się wyrwać, jednak otrzymujesz soczysty plask w policzek. Mimowolnie przygryzasz wargę powodując jej pęknięcie. Ciepła krew miesza się ze śliną. Nie walczysz z nim, poddajesz się mu we wszystkim co chce odarta z ostatka przyzwoitości.
                                                                                               

Witam :)
Jednak nie będzie regularności tutaj.
W ogóle to obraziłam się na Was, bo nie dostosowałyście się wszystkie do mojej prośby ;C    Żartuję no :P Ale byłabym wdzięczna za jakiś znak.
Ściskam :*