Podczas studii nie obciążałaś kosztami
rodzicielki, ponieważ otrzymywałaś stypendium przyznane kilku najlepszym
uczniom. Gdy chodziłaś do szkół o niższym szczeblu lubiłaś siedzieć z nosem w
książkach. Z biegiem czasu nabierałaś pewności siebie, już nie spędzałaś tyle
czasu z notatkami, jednak z łatwością przyswajałaś wiedzę. Lubiłaś zabawić się
ze znajomymi. Wiedziałaś dobrze, które kluby w Krakowie są najlepsze by się móc
zabawić. Z alkoholem nie przesadzałaś, lubiłaś wypić podczas imprezy z dwa
kolorowe soki. Narkotyki omijałaś szerokim łukiem, chociaż wiedziałaś, że twoi
znajomi używali.
Z Grzegorzem utrzymywałaś doskonały kontakt
przez pierwszy rok pobytu w Krakowie. On, zdolny siatkarz podbijał parkiety już
nawet nie polskich, a tureckich aren. Kibicowałaś mu ze wszystkich sił,
cieszyłaś się, że spełnia się w tym co lubi robić. Gdy grał w kadrze juniorów
starałaś się być chociaż na kilku meczach w Polsce, za granicę nie było cię
stać. Owszem dorabiałaś gdzie mogłaś, ale tych pieniędzy nie było wystarczająco,
by zamówić lot w obie strony i w dodatku bilet na spotkanie. Kibicowałaś sprzed
ekranu telewizora wraz z mamą. Twoja rodzicielka cieszyła się, że masz z nim
kontakt. Zaczynała traktować go jak kogoś więcej niż przyjaciela dla ciebie,
broniłaś się, by tego nie robiła. Wiedziałaś, że popularny w tamtym czasie
Grzegorz Kosok to nie twoja liga. Właściwie to zaskoczona byłaś, że utrzymuje z
tobą kontakt.
*
Wracasz z przedszkola, gdzie byłaś odebrać
Adrianka. Fausti dzisiaj została z tobą w domu. Wstępujesz z dziećmi do
hipermarketu zrobić małe zakupy, bo lodówka zaczyna świecić pustkami. Maluchy
jak zwykle wrzucają do koszyka jajko niespodziankę, ty chleb, ser żółty,
szynkę, ogórka, mleko i masło. Gdy wracacie zatrzymuje się czerwony samochód.
Dzieci radośnie piszczą widząc ojca, a ty drętwiejesz. Jego widok doprowadza
cię do szału. Siadasz w fotelu, zapinasz pas, gdy niespodziewanie język twojego
męża znajduje się w twoich ustach. Uśmiecha się szarmancko oddalając od zaskoczonej
ciebie, a Adrian komentuje głośnym „fuj”.
- Synu, jak będziesz taki jak tatuś, też
będziesz całował żonę. - jeśli ma być taki jak ty, lepiej żeby nie miał żony.
Ale ty nie wychowasz tak swojego dziecka, nie pozwolisz żeby odziedziczyło po
ojcu te złe cechy. Chociaż nie wiesz sama czy on ma jakieś dobre? Kiedyś miał,
teraz tylko kamuflaż.
- Adik, Fausti chcecie do babci jechać? -
zaczynasz się trząś, bo wiesz co będzie się działo w domu jak dzieci będą poza
nim.
- Może lepiej nie, obiecałam dzieciom, że
pójdziemy do kina.
- Pójdą z babcią i dziadkiem. - syczy w
twoją stronę. Nie odpowiadasz nic, bo wiesz, że tylko pogorszysz sytuację.
Dzieci siedzące za wami cieszą się, że odwiedzą dziadków. Jedziecie do jego
rodziców, zostawiasz swoje smyki pod opieka Kosoków seniorów. Teściowa zauważa,
że jesteś jakaś nieobecna. Zbywasz ja, bo przecież nie powiesz jej prawy. Nie
uwierzy do czego jej syn jest zdolny. Nikt ci nie uwierzy, a ty znosisz piekło
na ziemi.
Grzesiek wypija kolejną szklankę whisky.
Jutro nie ma porannego treningu, więc może sobie pozwolić. Chociaż on pozwala
sobie zdecydowanie za często bez znaczenia czy ma trening czy nie. Ty w tym
czasie musisz pławić się w kusym stroju przed nim w rytm muzyki. Nienawidzisz
tego. Czujesz się jak dziwka własnego męża. Nie czujesz najmniejszej
przyjemności podczas intymnych zbliżeń. Nie chcesz z nim się kochać, nie chcesz
dotykać, całować, ale musisz. Wolisz to, niż kolejne odciski pięści na swojej
delikatnej skórze. Podczas seksu twoje pośladki nabierają różowego koloru od
jego klapsów. On tym się podnieca, ty brzydzisz w dodatku czujesz jak skóra
goreje. Nie spodziewałaś się, że osobę, którą tak kochałaś w przeciągu kilku
miesięcy tak znienawidzisz. Całą noc nie daje ci chwili wytchnienia, kończy
dopiero, gdy już sam jest zmęczony kilkugodzinnym stosunkiem. Jednak ty w jego
mniemaniu jako jego żona nadal masz sprawiać mu przyjemność. Z twoimi uczuciami
się nie liczy, w końcu on jest potężnym siatkarzem, a ty tylko jego żoną. Gdy
zasypia idziesz pod prysznic zmyć z siebie jego odciski, dać ukojenie swojemu
ciału.
- Iza, wpuść mnie. - wali pięściami do
drzwi. Owijasz się ręcznikiem wychodząc. Chwyta cię za rękę wprowadzając do
środka. Przypiera do ściany, zrzuca ręcznik, rękę wkłada do twojej kobiecości i
zaczyna całować. Chcesz mu się wyrwać, jednak otrzymujesz soczysty plask w
policzek. Mimowolnie przygryzasz wargę powodując jej pęknięcie. Ciepła krew
miesza się ze śliną. Nie walczysz z nim, poddajesz się mu we wszystkim co chce
odarta z ostatka przyzwoitości.
Witam :)
Jednak nie będzie regularności tutaj.
W ogóle to obraziłam się na Was, bo nie dostosowałyście się
wszystkie do mojej prośby ;C Żartuję
no :P Ale byłabym wdzięczna za jakiś znak.
Ściskam :*
twoje opowiadania nabierają kolorów :p a tak całkiem poważnie to czekałam na ten rozdział i dzięki, że w końcu się doczekałam. Grzesiu, gdybym mogła to bym cię chyba zabiła. Tutaj określenie, świnia czy potwór to zdecydowanie za mało. Ale czekam aż spotka go należyta kara, bo jak to mówią "karma jest suką". I jestem pewna, że pan Kosok się swojej kary doczeka
OdpowiedzUsuńNo i się doczekałam tego, że prawie płaczę, czytając kolejne linijki tego rozdziału. Tak strasznie szkoda mi Izy. Niedawno oglądałam program poświęcony przemocy w rodzinie. I wiesz co mnie w takich programach denerwuje? To, że na 10 osób w studio jedna powie, że to jej wina, że to ona go kusiła, że to ona go prowokowała, że to ona jest za silna psychicznie dla niego i dlatego on ja bije...
OdpowiedzUsuńŻadnej kobiecie, żadnemu mężczyźnie, żadnemu dziecku nie życzę tego, żeby byli krzywdzenie w rodzinnym domu, w miejscu, które powinno być tym najbezpieczniejszym, najlepszym, a staje się więzieniem, domowym piekłem na ziemi...
ale mimo tego wszystkiego to opowiadanie wcale mnie nie zgarsza, nie wpędza w złość, a jedynie przygnębia. Przygnębia bo widzę los silnej, młodej, pięknej kobiety, która tak cholernie mocno cierpi... :((
Pozdrawiam :*
Ona ma prawdziwe piekło na ziemi, które urządza jej własny KOCHAJĄCY mąż gwałcąc ją, bo inaczej tego nazwać nie można. Żona nie jest własnością męża i nie ma sprawiać mu przyjemność na każdym kroku. Nieźle sobie wymyślił wysłanie dzieci do dziadków. Na jedno dobrze, bo nie widzą tego co ich kochany tatuś wyprawia. Tak bardzo jest mi jej szkoda, bo nawet jeżeli chciałaby się wyrwać z tego toksycznego związku to nikt jej nie uwierzy.
OdpowiedzUsuńŚciskam! ;*
jest to cos innego ale fajnego jesli moge to tak nazwac :) czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńM*
Super rozdzial! Czekam na nastepny!!! :)
OdpowiedzUsuńładnie piszesz ;d
OdpowiedzUsuńagrestaco6.blogspot.com
Nie podoba mi się to ani trochę... Iza miała względny spokój do czasu, kiedy Grzegorz był na wyjeździe. Wtedy mogła choć na chwilę odetchnąć, ale tylko odetchnąć, bo niestety myslami była już przy tym, co ją czeka po jego powrocie do domu.
OdpowiedzUsuńKosok to naprawdę tyran. Terror, przemoc i zadawanie bólu innym to jego sprzymierzeńcy. Nie rozumiem jak można tak traktować własną żonę i nie rozumiem też tego, jak to może sprawiać mu przyjemność. Przecież ona, do kurwy nędzy, cierpi! On jest totalnie bezuczuciowy, totalnie bez serca. I rozumu chyba też.