poniedziałek, 9 grudnia 2013

III.



Podczas studii nie obciążałaś kosztami rodzicielki, ponieważ otrzymywałaś stypendium przyznane kilku najlepszym uczniom. Gdy chodziłaś do szkół o niższym szczeblu lubiłaś siedzieć z nosem w książkach. Z biegiem czasu nabierałaś pewności siebie, już nie spędzałaś tyle czasu z notatkami, jednak z łatwością przyswajałaś wiedzę. Lubiłaś zabawić się ze znajomymi. Wiedziałaś dobrze, które kluby w Krakowie są najlepsze by się móc zabawić. Z alkoholem nie przesadzałaś, lubiłaś wypić podczas imprezy z dwa kolorowe soki. Narkotyki omijałaś szerokim łukiem, chociaż wiedziałaś, że twoi znajomi używali.
Z Grzegorzem utrzymywałaś doskonały kontakt przez pierwszy rok pobytu w Krakowie. On, zdolny siatkarz podbijał parkiety już nawet nie polskich, a tureckich aren. Kibicowałaś mu ze wszystkich sił, cieszyłaś się, że spełnia się w tym co lubi robić. Gdy grał w kadrze juniorów starałaś się być chociaż na kilku meczach w Polsce, za granicę nie było cię stać. Owszem dorabiałaś gdzie mogłaś, ale tych pieniędzy nie było wystarczająco, by zamówić lot w obie strony i w dodatku bilet na spotkanie. Kibicowałaś sprzed ekranu telewizora wraz z mamą. Twoja rodzicielka cieszyła się, że masz z nim kontakt. Zaczynała traktować go jak kogoś więcej niż przyjaciela dla ciebie, broniłaś się, by tego nie robiła. Wiedziałaś, że popularny w tamtym czasie Grzegorz Kosok to nie twoja liga. Właściwie to zaskoczona byłaś, że utrzymuje z tobą kontakt.

*

Wracasz z przedszkola, gdzie byłaś odebrać Adrianka. Fausti dzisiaj została z tobą w domu. Wstępujesz z dziećmi do hipermarketu zrobić małe zakupy, bo lodówka zaczyna świecić pustkami. Maluchy jak zwykle wrzucają do koszyka jajko niespodziankę, ty chleb, ser żółty, szynkę, ogórka, mleko i masło. Gdy wracacie zatrzymuje się czerwony samochód. Dzieci radośnie piszczą widząc ojca, a ty drętwiejesz. Jego widok doprowadza cię do szału. Siadasz w fotelu, zapinasz pas, gdy niespodziewanie język twojego męża znajduje się w twoich ustach. Uśmiecha się szarmancko oddalając od zaskoczonej ciebie, a Adrian komentuje głośnym „fuj”.
- Synu, jak będziesz taki jak tatuś, też będziesz całował żonę. - jeśli ma być taki jak ty, lepiej żeby nie miał żony. Ale ty nie wychowasz tak swojego dziecka, nie pozwolisz żeby odziedziczyło po ojcu te złe cechy. Chociaż nie wiesz sama czy on ma jakieś dobre? Kiedyś miał, teraz tylko kamuflaż.
- Adik, Fausti chcecie do babci jechać? - zaczynasz się trząś, bo wiesz co będzie się działo w domu jak dzieci będą poza nim.
- Może lepiej nie, obiecałam dzieciom, że pójdziemy do kina.
- Pójdą z babcią i dziadkiem. - syczy w twoją stronę. Nie odpowiadasz nic, bo wiesz, że tylko pogorszysz sytuację. Dzieci siedzące za wami cieszą się, że odwiedzą dziadków. Jedziecie do jego rodziców, zostawiasz swoje smyki pod opieka Kosoków seniorów. Teściowa zauważa, że jesteś jakaś nieobecna. Zbywasz ja, bo przecież nie powiesz jej prawy. Nie uwierzy do czego jej syn jest zdolny. Nikt ci nie uwierzy, a ty znosisz piekło na ziemi.

Grzesiek wypija kolejną szklankę whisky. Jutro nie ma porannego treningu, więc może sobie pozwolić. Chociaż on pozwala sobie zdecydowanie za często bez znaczenia czy ma trening czy nie. Ty w tym czasie musisz pławić się w kusym stroju przed nim w rytm muzyki. Nienawidzisz tego. Czujesz się jak dziwka własnego męża. Nie czujesz najmniejszej przyjemności podczas intymnych zbliżeń. Nie chcesz z nim się kochać, nie chcesz dotykać, całować, ale musisz. Wolisz to, niż kolejne odciski pięści na swojej delikatnej skórze. Podczas seksu twoje pośladki nabierają różowego koloru od jego klapsów. On tym się podnieca, ty brzydzisz w dodatku czujesz jak skóra goreje. Nie spodziewałaś się, że osobę, którą tak kochałaś w przeciągu kilku miesięcy tak znienawidzisz. Całą noc nie daje ci chwili wytchnienia, kończy dopiero, gdy już sam jest zmęczony kilkugodzinnym stosunkiem. Jednak ty w jego mniemaniu jako jego żona nadal masz sprawiać mu przyjemność. Z twoimi uczuciami się nie liczy, w końcu on jest potężnym siatkarzem, a ty tylko jego żoną. Gdy zasypia idziesz pod prysznic zmyć z siebie jego odciski, dać ukojenie swojemu ciału.
- Iza, wpuść mnie. - wali pięściami do drzwi. Owijasz się ręcznikiem wychodząc. Chwyta cię za rękę wprowadzając do środka. Przypiera do ściany, zrzuca ręcznik, rękę wkłada do twojej kobiecości i zaczyna całować. Chcesz mu się wyrwać, jednak otrzymujesz soczysty plask w policzek. Mimowolnie przygryzasz wargę powodując jej pęknięcie. Ciepła krew miesza się ze śliną. Nie walczysz z nim, poddajesz się mu we wszystkim co chce odarta z ostatka przyzwoitości.
                                                                                               

Witam :)
Jednak nie będzie regularności tutaj.
W ogóle to obraziłam się na Was, bo nie dostosowałyście się wszystkie do mojej prośby ;C    Żartuję no :P Ale byłabym wdzięczna za jakiś znak.
Ściskam :*

7 komentarzy:

  1. twoje opowiadania nabierają kolorów :p a tak całkiem poważnie to czekałam na ten rozdział i dzięki, że w końcu się doczekałam. Grzesiu, gdybym mogła to bym cię chyba zabiła. Tutaj określenie, świnia czy potwór to zdecydowanie za mało. Ale czekam aż spotka go należyta kara, bo jak to mówią "karma jest suką". I jestem pewna, że pan Kosok się swojej kary doczeka

    OdpowiedzUsuń
  2. No i się doczekałam tego, że prawie płaczę, czytając kolejne linijki tego rozdziału. Tak strasznie szkoda mi Izy. Niedawno oglądałam program poświęcony przemocy w rodzinie. I wiesz co mnie w takich programach denerwuje? To, że na 10 osób w studio jedna powie, że to jej wina, że to ona go kusiła, że to ona go prowokowała, że to ona jest za silna psychicznie dla niego i dlatego on ja bije...
    Żadnej kobiecie, żadnemu mężczyźnie, żadnemu dziecku nie życzę tego, żeby byli krzywdzenie w rodzinnym domu, w miejscu, które powinno być tym najbezpieczniejszym, najlepszym, a staje się więzieniem, domowym piekłem na ziemi...
    ale mimo tego wszystkiego to opowiadanie wcale mnie nie zgarsza, nie wpędza w złość, a jedynie przygnębia. Przygnębia bo widzę los silnej, młodej, pięknej kobiety, która tak cholernie mocno cierpi... :((
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ona ma prawdziwe piekło na ziemi, które urządza jej własny KOCHAJĄCY mąż gwałcąc ją, bo inaczej tego nazwać nie można. Żona nie jest własnością męża i nie ma sprawiać mu przyjemność na każdym kroku. Nieźle sobie wymyślił wysłanie dzieci do dziadków. Na jedno dobrze, bo nie widzą tego co ich kochany tatuś wyprawia. Tak bardzo jest mi jej szkoda, bo nawet jeżeli chciałaby się wyrwać z tego toksycznego związku to nikt jej nie uwierzy.
    Ściskam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. jest to cos innego ale fajnego jesli moge to tak nazwac :) czekam na nastepny
    M*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdzial! Czekam na nastepny!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ładnie piszesz ;d
    agrestaco6.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie podoba mi się to ani trochę... Iza miała względny spokój do czasu, kiedy Grzegorz był na wyjeździe. Wtedy mogła choć na chwilę odetchnąć, ale tylko odetchnąć, bo niestety myslami była już przy tym, co ją czeka po jego powrocie do domu.
    Kosok to naprawdę tyran. Terror, przemoc i zadawanie bólu innym to jego sprzymierzeńcy. Nie rozumiem jak można tak traktować własną żonę i nie rozumiem też tego, jak to może sprawiać mu przyjemność. Przecież ona, do kurwy nędzy, cierpi! On jest totalnie bezuczuciowy, totalnie bez serca. I rozumu chyba też.

    OdpowiedzUsuń