- Izka, możemy się spotkać? - zdenerwowany
głos Jacka wpada do twojego ucha przez głośnik komórki.
- Jacuś, jutro mamy ślub. Jest
siedemnasta, a tyle pracy przede mną.
Mów szybko co się stało? - i tobie udziela się zdenerwowanie. Jacek Kaczmarek,
to twój narzeczony z którym miałaś wiec długie, spokojne życie jak w bajce. Ty
miałaś kochać jego, on ciebie i wasze dzieci. Nie przebierasz się, wciągasz
tylko sweter na ramiona, bo mimo majowego powietrza czuć zimny powiew.
Spotykacie się w parku. W oddali dostrzegasz jego postać, ciemny blondyn wije
się tam i z powrotem. Przyspieszasz kroku byle się znaleźć jak najbliżej
twojego przyszłego męża. Zdenerwowana podchodzisz, chcesz go pocałować jak
zwykle na powitanie, ten jednak odwraca głowę. Zaczynasz coraz szybciej
oddychać, chwytasz go za ramiona, a on nic nie mówi tylko stoi świdrując cię
wzrokiem. Cisza między wami doprowadza cię do szału. W końcu doczekujesz się
usłyszeć jego głosu, słów, których nie chciałabyś słyszeć:
- Ślubu nie będzie. Przepraszam. - ostatni
raz całuje cię mocno i odchodzi.
- Jak to nie będzie? - szepczesz cicho
niedowierzając, stoisz jak zahipnotyzowana wodząc wzrokiem za jego posturą,
która się coraz bardziej oddala. To co się działo później nie chcesz pamiętać.
Tego co przeszłaś nie życzyłabyś najgorszemu wrogowi. Czułaś się jak w jakiejś
kiepskiej komedii. Narzeczony zostawia cię dosłownie na kilka godzin przed
ślubem. Właściwie do dzisiaj nie wiesz dlaczego to zrobił? Z tego co wiesz
wyjechał do Anglii i ma tam rodzinę. Jego ojciec, a twój niedoszły teść od
kiedy dowiedział się o waszym ślubie traktował cię niczym jak córkę,
pokusiłabyś się na stwierdzenie, że czasem od swojego ojca nie uzyskałaś tyle
miłości co od niego. Pan Bolesław popadł w depresję po wyczynie syna, niedługo
później okazało się, że zmaga się z nowotworem kości, kilka miesięcy później
nie żył. Kolejna bliska osoba zostawiła cię na tym świecie.
*
Dzisiaj odbywa się bal charytatywny w
którym biorą udział również siatkarze i ich partnerki. Pojawią się również inne
ważne osobistości ze świata muzyki i sportu. Dzieci zostają z rodzicami
Grześka. Faustynka jak nigdy dotąd nie chce rozstać się z tobą, płacze, tuli i
za żadne próby przekupstwa nie chce zostać z bratem u dziadków. Widzisz jak
twój mąż chodzi nabuzowany, ale wiesz, że wśród innych żadnej krzywdy ci nie
zrobi. Na dzieci nigdy ręki nie podniósł, tylko ty jesteś jego ofiarą. W końcu
udaje ci się uspokoić córkę. Obiecujesz jej, że kolejnego dnia będziecie bawić
się we wróżki.
Idziecie po czerwonym dywanie, blaski
fleszy was oślepiają. Grzegorz prowadzi cię za rękę, uśmiecha do
fotoreporterów. Stajecie na tle billboardu reklamowego. Ubrana jesteś w
klasyczną małą czarną, Kosok w szykownie skrojonym garniturze w tylu
angielskim, biała koszula i krawat dopasowany kolorystycznie do twojej
sukienki. Twój mąż obejmuje cię w tali, drugą rękę wkłada do kieszeni i
łobuzersko uśmiecha. Tak wyglądał twój Grzesiek w okresie narzeczeństwa i
wczesnego małżeństwa. Tego wieczoru zmienił się w zupełnie kogoś innego, kogoś
kogo już ledwo pamiętasz.
- Witaj Izuś. - przytula cię żona libero, a
chłopaki wymieniają uścisk dłoni. - Pięknie wyglądasz. - dobrze, że nie wie co
kryje się pod sukienką i rajstopami. Widząc liczne podskórne skrzepy krwi już
nie powiedziałaby tych słów. Niejednokrotnie chciałaś z sobą skończyć, chociaż
uważałaś, że samobójstwo jest dla słabych, że nigdy nie ma tak beznadziejnej
sytuacji z której nie byłoby wyjścia, a teraz sama jesteś w labiryncie.
Tabletki długo nosiłaś w torebce i co dzień flakonik trzymałaś w ręce, by z
powrotem je schować. Pewnego dnia wrzuciłaś je wszystkie do umywalki zalewając
silnym ciśnieniem wody. Nie zostawisz dzieci, nie pozwolisz, żeby ktoś inny je
wychował, zbyt bardzo je kochasz.
Całą
noc nie spuszcza z ciebie wzroku, ciągle obejmuje, szepcze coś do ucha, prawi
komplementy, skrada pocałunki. Wykorzystujesz każdy moment bliskości z nim, bo
wiesz, że prędko takie chwile nie wrócą. Chcesz żeby się zmienił, żeby wrócił
dawny człowiek, którego poznałaś, jednak coraz mniej w to wierzysz. Wśród
blasku jupiterów jest kochającym mężem, więc nie ma żadnych podstaw, by
zarzucić mu łatkę damskiego boksera. Nikt ci nie uwierzy jeśli wyjawisz prawdę,
a wiesz, że puszczając parę z ust bezpowrotnie zabierze ci dzieci. Tego byś nie
zniosła. To je kochasz najbardziej na tym świecie, są wszystkim co masz, bo
prócz nich nic nie masz.
Witam :)
Przepraszam, że Grzesiek jest taki, ale szczerze nie
specjalnie ubolewam, bo to fikcja.
Nie zobaczymy się tutaj już w tym roku, więc chcę Wam życzyć
WESOŁYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA ORAZ
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2014!
Ściskam :*
Szukając szczęścia - nowość.
Grzesiek pokazał ludzką twarz? To mnie zaskoczyłaś. Szkoda jednak, że to tylko przykrywka, bo pod tym garniturem kryje się potwór. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeraźniejszość jest dla Izy koszmarem, jednak mnie intryguje to wszystko, co wydarzyło się przed spotkaniem Grześka lata temu w przeszłości.Ciekawi mnie to, jak bardzo ten dzisiejszy domowy Grzesiek różni się od tego młodzieńczego.
OdpowiedzUsuńTen rozdział skończył się zdecydowanie za szybko, jak dla mnie, bo tak się jakoś wczułam w to opowiadanie. Wyjątkowość tej historii polega na tym, że wiele z nas może przemoc widzieć na co dzień we własnych rodzinach, czy w relacjach sąsiedzkich, ale nikt nie chcę zareagować. Grzesiek jednak sprawia dobre pozory i nikt nawet nie przypuszcza w jakiego zmienia się kata... ;/
Pozdrawiam :*
W towarzystwie to Grześ udaje wspaniałego męża. Szkoda tylko, że to gra pozorów i nikt poza żoną nie wie jaki jest naprawdę, Zastanawia mnie tylko co się takiego stało w jego życiu, że tak właśnie postępuje.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie też dlaczego jej poprzedni narzeczony parę godzin prze ślubem zerwał zaręczyny bez wyjaśnienia. To wszystko jest dziwne,
Pozdrawiam ;*
I dlaczego ten cholerny Jacek zostawił ją w przeddzień ślubu? Mogli żyć długo i szczęśliwie, bez całego dramatu jaki Iza teraz przeżywa. On nie podniósłby na nią ręki, nie upokarzał i nie zamieniałby jej życia w piekło.
OdpowiedzUsuńA tak? Drży o każdy moment gdy zostaje z nim sam na sam, jedynie obecność dzieci i innych ludzi chroni ją przed bestialstwem męża. Mam nadzieję że w końcu odważy się na ucieczkę i walkę o dzieci. Bo to ona jest ich matką i są przyzna jej opiekę, a nie mężowi którego nie ma przez ogromny czas w domu...
Całuję Miśku, S. :*:*:*
Takil ludzi jak grzesiek trzeba palic zywcem a tak pozatym super rozdzial
OdpowiedzUsuńprzepraszam :c Przepraszam, że nie komentowałam ale komputer mi sie zepsuł i zgubił mi się twój blog ale już go znalazłam i będę regularnie co do rozdziału to szkoda mi Izy ale mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy czekam na kolejny i zapraszam do mnie :D
OdpowiedzUsuńMatko z Ojcem i córkami! (jak to zwykła mawiać moja wychowawczyni z liceum :P)
OdpowiedzUsuńCo tu się porobiło! Oczywiście sama podpowiedziałam Ci postać Grzegorza i wiesz co? Pasuje tu idealnie. Nie wyobrażam sobie nikogo innego. Nie żebym nie lubiła Grzesia, bo to by była zbrodnia, ale ma w swojej urodzie nutę zadziory, która mi pasuje do tego charakteru, a pamiętasz, że się ze mną zgodziłaś! <3
Biedna Izulka. :( To normalne, że boi się uciec od niego. Będąc w takiej sytuacji, kobiety są ogromnie stłamszone i nie mają siły, a nawet im nie przechodzi to przez myśl. Odezwała się specjalistka xD Naczytała się za dużo książek psychologicznych ta specjalistka i dlatego tak :P
Jak ten Jacek w ogóle mógł tak zrobić przed ślubem? W sumie... lepiej późno niż wcale. ;) To jednak nie dało niczego pozytywnego w życiu Izki, prócz dwóch pociech.
Szkoda mi jej. Zdecydowanie potrzebuje przyjaciela; pomocnej dłoni, która zabierze ją i dzieciaki z tego piekła. Mam nadzieję, że kiedyś jej życie wyjdzie na prostą, zawalczy o siebie! :D
Tekst genialny! <3
Kocham, Wielbię, Twoja Happcia ;*
P.S. Co najlepsze w Nowym Roku Misiu ;*
Grzegorz mnie obrzydza. Dla Izy jest takim potworem, a przed ludźmi udaje kochającego męża. Tak bardzo mi jej szkoda. Jednak mam nadzieję, że znajdzie w sobie siłę by się od niego uwolnić wraz z dziećmi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Daja;*
Weszłam na tego bloga i nie spodziewałam się tego, co tu jest. Ale podoba mi się sposób, w jaki to opisujesz.
OdpowiedzUsuńBoże, to, co on jej robi, jest po prostu obrzydliwe... W towarzystwie udaje kogoś, kim nie jest, byleby tylko pokazać jakim jest superanckim i przykładnym facetem. Bzdura! Kosok to kawał gnoja!
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jeszcze, co też wydarzyło się przed laty między Izą a Jackiem. Dlaczego odwołał ślub? Czy to miało jakiś związek z Grzegorzem? lecę czytać kolejną częśc, może się z niej dowiem. ;)