piątek, 17 stycznia 2014

VI.



Po niewinnym pocałunku z Grzegorzem unikałaś go. Właściwie dlaczego? Przecież ci się podobał? Przecież to było jedyną rzeczą o której ostatnio marzyłaś? Twoja nieśmiałość odegrała pierwsze skrzypce. Kolejnego dnia popołudniu wracał na zgrupowanie kadry, więc byłaś spokojna, ale i z niedosytem z którym nie potrafiłaś sobie poradzić. Dzwonił, pisał sms-y, a ty nadal nie przyjmowałaś do wiadomości, że ten popularny siatkarz mógł stracić dla ciebie głowę, choć niewątpliwie tak było.
Kilka tygodni później dostałaś od niego bilety na spotkania w Katowicach. Wiedział, że status bezrobotnej nie pozwoli ci na zakup biletów, a on mógł dać rodzinie. Z jednej strony nie mogłaś doczekać się piątkowego meczu, zobaczenia się z nim, a z drugiej przerażało cię spotkanie wybranek jego kolegów, bo obok nich miałaś spędzić czas w jakim rozgrywane jest spotkanie. One obyte wśród kamer, bogate, a ty? Szara mysz, która będzie traktowana jak dziewczyna Grzegorza. Przecież on był twoim przyjacielem, tylko przyjacielem.
- Gdzie jesteś, Złotko? - pyta, gdy właśnie stajesz na betonowej kostce wyznaczającej teren katowickiej hali.
- Grzesiu… - syczysz podirytowana zdrobnieniem, jakim cię nazwał.
- Iza, no wyszłaś z domu chociaż? Zaraz z hotelu wyjeżdżamy, chcę się z tobą zobaczyć jeszcze przed meczem.
- Jestem już pod halą. - fukasz, lecz uśmiechasz do siebie.
- To świetnie. Czekaj na mnie.
- Czekam, czekam. - rozłączył się, a ty znowu tracisz świadomość na myśl, że zaraz go zobaczysz. Wpadłaś po uszy, choć nie przyznajesz się przed sobą. Uciekanie przed miłością, to najgłupsze co robisz.

*

I wrócił po przegranym meczu. I znowu dostałaś. Wszystko go wkurzało nawet to, że na obiad zrobiłaś schab pieczony, a nie tradycyjny smażony z ziemniakami i kapustą na którego miał ochotę.
- Grześ, jeśli chcesz to ci zrobię. - spoglądasz w jego stroną oczami pełnymi strachu.
- Nie chcę. - odpowiada beznamiętnie odchodząc od stołu.
Dzisiaj dzieci wracają później, ponieważ cały oddział przedszkola pojechał z maluchami do pobliskiej Zabajki do zoo. Twój mąż ma jeszcze dwie godziny nim wyjdzie na trening, dzieci wracają za trzy. Wkładasz brudne talerze i szklanki po obiedzie do zmywarki. Cieszysz się chwilą w czasie której Grzesiek bierze prysznic, jednak niedługo, bo gdy stoisz twarzą do ściany krojąc pieczarki dzieciom do pizzy czujesz czyjeś ręce na swoim ciele. To on. Natychmiast się kulisz zaczynając trząś.
- Nie bój się mnie. - szepce do twojego ucha. Nic się nie odzywasz nie przerywając czynności którą wykonujesz.
- Przestań. - kręcisz się, gdy scałowuje twoją szyje i ramię.
- Izka, kochanie…
- Co chcesz? - głos ci drży.
- Kocham cię. - jego słowa odbijają się echem po pustej kuchni. Nieruchomiejesz. Dawno nie słyszałaś takiego wyznania z jego ust. Siłą odbiera z twoich rąk nóż, który trzymałaś, a tobie stają mimowolnie łzy w oczach bojąc się co mu chodzi po głowie. Łapie cię za rękę odwracając do siebie, nie przeciwstawiasz się. Podnosi twój podbródek, tak abyś spojrzała w jego oczy.
- Gdybyś mnie kochał, nie podnosiłbyś ręki na mnie. - masz w sobie w tej chwili na tyle odwagi, że nie boisz się wypowiedzieć tych słów. - To dzieci kochasz, nie mnie. - świdrujesz jego ciemno brązowe oczy, chcesz coś wyczytasz, ale nic. Pustka. Ciemność. Chłód.
- Z tobą wziąłem ślub, tobie ślubowałem, ciebie kocham. I Adriana i Faustynkę. - zbliża swoje usta do twoich. Delikatnie muska, a ty stoisz nieruchoma. - Proszę kochaj się ze mną. - wkłada swój język w twoje usta. Nie odwzajemniasz. Czujesz się jakby ktoś wstrzyknął ci znieczulenie i pozbawił ruchu całego ciała. Chcesz go poczuć tak delikatnego, takiego jak za czasów początku małżeństwa.  - Proszę. - ponawia, przyjemnie dotykając twojego biodra. Tym razem odwzajemniasz. Zapominasz o wszystkim co złego ci zrobił. Celebrujesz każdy dotyk, każdy pocałunek, każde muśnięcie. Jego charakterystyczny zarost pieści twoją skórę. Długie palce zaciska na twoich pośladkach. Ustami łaskocze brzuch, językiem zatacza kółka wokół pępka. Całuje, ssie i kąsa. Objeżdża wokół piersi, sutków, przygryza ja doprowadzając cię do szału. Scałowuje żółto - zielono - fioletowego siniaka pod żebrem.
Penetruje w tobie delikatnie, spokojne ruchami bioder. Cicho jęczy co rusz muskając twoje wątłe ciało. Doprowadza cię do stanu przedzawałowego, daje ci nieopisaną przyjemność. Odrzucasz głowę na bok i wydajesz okrzyk, niemal eksplodując. Opada obok ciebie kładąc głowę na twoich piersiach. Głaszcze twoje ciało opuszkami palców, a ty zaczynasz odzyskiwać świadomość zanurzając dłonie w jego włosach. Czy aby się zmienił? Tak nagle? Dawno taki nie był, nie pamiętasz nawet. Słyszcie swoje oddechy, nic nie mówicie. W końcu podnosi się na łokciach przypatrując tobie.
- Idę na trening. - uśmiecha się.
- Musisz? - od razu kąciki twoich ust opadają w dół.
- Wiesz, że muszę. - zbliża się całując. Obejmujesz jego szyję długo nie puszczając i czując rumiane wargi zanurzone w twoich. - Muszę. - odrywa się luzując twój uścisk. Wstaje zbierając swoją garderobę, a po chwili słyszysz zgrzyt drzwi. Odwracasz się, nakrywasz aksamitną pościelą i w końcu w pełni dociera do ciebie co działo się w ostatniej godzinie.
                                                                                

Witam.
Dzisiaj trochę dłużej, ale za to jaki czuły mąż :D
Wieczorem wszyscy kibicujemy szczypiornistom! a ja z S. szczególnie xd
A jutro bijemy Rzeszów :D Mogę chyba tak napisać tematycznie do tego bloga :D
Kolejny, nie wiem kiedy? Może niedługo? I tak nie wiele zostało.
cieszę się, że Wam się podoba
Ściskam :*  
Pomóż mi wstać. - coś nowego.

12 komentarzy:

  1. Jakoś nie wierzę by zrobił się z niego taki czuły i dobry mężuś. Ani trochę mnie nie przekonał. No ale jestem ciekawa co dalej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochany, miły, czuły, pieszczotliwy, troskliwy mąż? W tej historii jakoś nie pasuje mi powyższy opis do Grzegorza. Nie mam zielonego pojęcia co się z nim stało. Zmienił się? W tak krótkim czasie? Wątpię. Ciekawi mnie co będzie dalej. Nadal będzie taki czuły, czy powróci ten stary, władczy, mąż? Ten damski bokser? Mam nadzieję, że dowiemy się o tym jak najwcześniej. :)
    Pozdrawiam! :D
    Patricia

    OdpowiedzUsuń
  3. To teraz mnie zastrzelilas nigdy bym nie przypuszczala ze grzesek sie tak zmieni

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam, że trochę inaczej się to potoczy. Tak jak zwykle niestety :( ale tutaj zaskoczenie o.O
    ciekawe bardzo ciekawe :) jak to wszystko dalej się potoczy :)
    Czekam na kolejny..
    A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Skąd nagle taka zmiana? Czyżby cisza przed burzą? Czy jednak zawita już spokój, w co wątpię? Nie wierzę, że mógł się zmienić z dnia na dzień, z godziny na godzinę, nie, to nie to. Wedle mnie coś tu śmierdzi. ale ja jak to ja, wszędzie szukam podstępu.
    Całuję, Daja;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami w Katach odzywa się ta dobra część. W mojej teorii oni mają rozdwojenie jaźni bo niekiedy potrafią być milutcy, kochani i w ogóle super, a za jakiś czas z powrotem nie panującymi nad sobą "kochającymi" i katującymi z miłości. Może to jednak początek zmian. Jednak na to bym nie liczyła.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ogarniam Kosy. To teraz się zmienia, tak? Czy to może tylko taka gra, albo dzień dobroci dla zwierząt... Mam wrażenie że wróci z treningu i znów pobije Izę. Ale może się mylę. Zobaczymy.
    Ściskam Cię Miśku! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Łał jestem w szoku O.o co on taki milusi?? Nie wierzę, a wróci z treningu i znów będzie taki jak jak przedtem tak? Ech z nim to nigdy nic nie wiadomo świetnie kochana czekam nn :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przekonał mnie :) Wszystko na pokaz :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aż trudno uwierzyć w jakąkolwiek jego zmianę. Wydaje się, że to chwilowe.

    OdpowiedzUsuń
  11. Grzesiek o coś poprosił?
    A nie siłą do tego zmusił?
    Dla mnie po tych kilku już rozdziałach jest to całkowicie nierealne.
    PO prostu nie potrafię sobie go takiego delikatnego wyobrazić, a już na pewnie nie potrafię zrozumieć, jak mógł się tak zmienić w kilka minut spędzonych pod prysznicem?
    Dla mnie to wszystko jest coraz bardziej dziwne i raniące... Mimo wszystko boli.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. No nie! nie wierzę! Nie wierzę w ani jedno słowo, ani w żaden gest ze strony Grześka. Człowiek nie zmienia sie tak z dnia na dzien, tak po prostu, bo takie widzimisię. Na miejscu Izy nie cieszyłabym się za bardzo, bo kto wie, czy następnego dnia znowu jej nie spoliczkuje albo nie zrobi innej krzywdy?

    OdpowiedzUsuń